sobota, 24 października 2015

Zachodnia 27A

A tak niedawno jeszcze mieszkali tu ludzie...
dziś dom stał się (jak kilka innych) tworzywem plastycznym ..
"Michalina zuch dziewczyna" - projekt poświęcony towarzyszce Michalinie Tatarkównie-Majkowskiej


Przy tej kamienicy znajdowała się brama wejściowa dawnego cmentarza żydowskiego - wtedy przy ulicy Wesołej.







wtorek, 1 września 2015

Pierwszy dzień szkoły

Dzisiejszy dzień jest szczególnie ważny dla dzieci przekraczających próg szkoły po raz pierwszy.
Jestem myślami z naszym  rodzinnym "pierwszakiem" i przy tej okazji daleko, daleko wstecz w swoim pierwszym dniu w tej szkole


Zawsze dziwiło mnie, że zbudowano w tym samym czasie (lata 50-te) tak blisko siebie dwie szkoły podstawowe.
Moja to Szk.Podst. Nr 100 na ul. Zuli Pacanowskiej 4.  
A druga szkoła to Szk.Podst. Nr 45, mieszcząca się w jednopiętrowym budynku (widocznym na zdjęciu w tle), na ul. Bojowników Getta Warszawskiego. Ta szkoła istnieje do dziś.


"Setka" to pierwsze osiem lat mojej edukacji... po jej ukończeniu odwiedzaliśmy ulubioną nauczycielkę fizyki. Niestety.. w pewnym momencie władze postanowiły zlikwidować podstawówkę, a budynek oddano XIII LO w 1974 roku.



Jak bardzo zmienia się nasze postrzeganie rzeczywistości przekonujemy się właśnie w takich miejscach - pamiętanych z dzieciństwa.
Wtedy sala gimnastyczna (na II piętrze)


wydawała mi się ogromna - zarówno w czasie lekcji wf, gdy klasa rozbiegła się na wszystkie strony aż echo poszło, jak i w czasie całoszkolnego spędu na przykład z okazji zakończenia roku szkolnego.
A tłum był wtedy niezły, bo przecież byliśmy pierwszym powojennym wyżem demograficznym.

wtorek, 25 sierpnia 2015

Patronka Łodzi - Święta Faustyna

Dziś przypada 110 rocznica urodzin Heleny Kowalskiej
Życiorys Siostry Faustyny można znaleźć w wielu miejscach.
Ja wybrałam dwa ze względu na informacje związane z miastem: "Święta Faustyna - patronka Łodzi" zamieszczony na stronie Urzędu Miasta Łodzi  oraz Szlak w Łodzi na stronie Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.


środa, 15 lipca 2015

Bez samochodu

Dzisiaj jeden z tych wielu Dni jakichśtam, bez patrona typu strażak, czy święty.
Czyli Europejski Dzień bez samochodu.
Jak często przy tego typu okazji, ja wracam do swoich wspomnień.
I właściwie każde kolejne zdanie mogłabym zaczynać "pamiętam ..."
Pamiętam puste ulice w okolicy mojego rodzinnego domu.
Na naszej, małej uliczce domków jednorodzinnych to nic dziwnego.
Prawie nigdy nie przejeżdżał nią prywatny samochód osobowy, bo nikt z mieszkańców takowego nie posiadał.
Podobnie było na przelotowej ulicy (w stronę Warszawy), gdzie pojawiały się od czasu do czasu taksówki, samochody MO, no i ciężarówki wszelkiej maści.
Te ciężarówki PKS to była zmora na naszej ulicy, bo kierowcy skracali sobie nią dojazd do pobliskiej bazy PKS.
Pod takie auto wpadł jeden z naszych psiaków - malutki, wesoły, puchaty szczeniaczek kundelek.
Był u nas dopiero od kilku dni i nie trzymał się jeszcze tak ogrodu jak dorosłe psy.
Na szczęście tego nie widziałyśmy - ja i moja młodsza kuzynka, która była u nas na wakacjach (to było na pewno jeszcze w czasach szkoły podstawowej, bo mieszkaliśmy jeszcze w starym domu).
Pomagałyśmy wtedy mojej mamie robić przetwory, chyba to były ogórki na zupę.
Pamiętam, że płakałyśmy cały czas kręcąc maszynką  i te nasze łzy tak prawie kapały do miski...

Pamiętam postój dorożek przy kościele, blisko mojej szkoły...
To był już jednak zmierzch ery dorożek, bo nieliczne pojazdy, które tam czasami widziałam, były mocno zdezelowane. A konie sprawiały równie przygnębiające wrażenie. Wtedy chyba po raz ostatni widziałam konie z klapkami przy oczach.

Pamiętam wielki (wtedy tak go widziałam), czarny karawan... jadący ulicą Woj.Polskiego od strony kościoła, prawdopodobnie w stronę cmentarza na Dołach. To dopiero był przerażający widok

czwartek, 4 czerwca 2015

Miejsce wiecznego spoczynku...

Cmentarz... miejsce, gdzie pozostawiamy swoich bliskich na zawsze... odprowadzając ich w tej ostatniej drodze w bólu i łzach...

Cmentarz jest najbardziej trwałym materialnym śladem po ludziach żyjących przed nami. Są na nim również groby tak zniszczone i zaniedbane, że już nie wiemy kto w nich spoczywa. Ale nadal są... jeśli sam cmentarz nie stał się ofiarą wojny lub politycznych decyzji wielkich mocarstw.
Wiele zachowanych, czy odnajdywanych przypadkowo przedmiotów  to ślady bezimienne. I nawet jeśli są o wiele starsze niż nasza rodzinna pamięć, nie mają takiej wartości jak pamiątki, fotografie, wspomnienia i miejsca na cmentarzu...

Groby naszej rodziny - połączonych rodzin mojej i mojego męża - znajdują się na kilku łódzkich cmentarzach, ale najwięcej jest ich na Starym Cmentarzu przy ulicy Ogrodowej. I są wśród nich również te najstarsze - z końca XIX i początku XX wieku.
Niestety... są także nowe...

Zawsze byłam silnie przywiązana do tradycji i rodzinnych wspomnień, ale w ostatnich latach szczególnie doceniam fakt, że zawirowania historii oszczędziły nasze rodziny. Gdy czytam o zniszczonych śladach i pamiątkach kresowych rodzin, mam świadomość zachowania naszych korzeni również w takim miejscu.
Zapalam znicze na grobach moich pra-pra-dziadków, wujków, ciotek i osób znajomych wiedząc, że mam co przekazać następnym pokoleniom - miejsce naszej pamięci...


piątek, 1 maja 2015

środa, 22 kwietnia 2015

Koniec kina "Bałtyk"

Dziś rano usłyszałam w radiowych wiadomościach (ogólnopolskich) o likwidacji naszego "Bałtyku".
Sprawdziłam w gazecie - i niestety to prawda - TU


Wolę nie komentować tego typu doniesień, bo tylko mi się ciśnienie podnosi na ten zalew  światowej komercji niszczący relikty przeszłości. A ja do tych reliktów jestem szczególnie przywiązana, bo większość życia z nimi spędziłam.

Pierwszy raz byłam w tym kinie w swoich szkolnych czasach pod koniec lat 60-tych. Pamiętam dobrze, bo było to dla mnie duże przeżycie kinowe. Oglądałam bowiem film (również po raz pierwszy) na ekranie szerokości 70 mm  - był to sławny "Spartakus" z Kirkiem Douglasem w roli głównej.
Taki ekran to wtedy była nowość na skalę ogólnopolską. "Bałtyk" był pierwszym w Polsce kinem przystosowanym do projekcji szerokoformatowej (modernizacja w 1967). We wszystkich innych kinach oglądaliśmy filmy na małych ekranach, a tu taki wspaniały szeroki obraz. Co miało dodatkowe znaczenie przy filmie panoramicznym. Cena biletów była znacząco większa (50 zł), podczas gdy bilety do innych kin były o wiele tańsze. Oczywiście film wyświetlany był u nas kilka lat później, jak zwykle w przypadku filmów zachodnich "z poślizgiem" czasowym.

Dalej nie piszę,  bo cisną mi się na usta nieładne wyrazy...

wtorek, 14 kwietnia 2015

W tumanach kurzu

W związku z budową dworca przedostanie się z punktu A do punktu B  ulicą Kilińskiego do Tuwima - w prostej linii to zaledwie kilka przystanków tramwajowych, teraz wymaga jazdy komunikacją z przesiadkami "przez trzecią wieś" (korki na Tuwima w godzinach szczytu bezcenne!)...  albo okrężną krótszą drogą z jedną przesiadką plus  przedzieranie się w labiryncie ogrodzeń budowlanych - w pakiecie z wdychaniem kurzu na gruzach hotelu Centrum  oraz produkowanego przez maszyny "robiące" ulicę Kilińskiego przy dawnej Poczcie Głównej
Ze względu na brak czasu i cierpliwości wybieram opcję drugą - wysiadam na skrzyżowaniu Kilińskiego i Narutowicza z pięknym widokiem na odnowiony Hotel Polonia; idę sobie wyznaczoną trasą, w której ulica znika, a po pokonaniu małego toru przeszkód znajduję się ponownie na ulicy, która chwilowo kończy się na tym płocie... za  sobą pozostawiam dziurę czyli wielką budowę.


Odcinek od płotu do Poczty chwilami przypomina burzę piaskową na pustyni - jak wiatr mocno zawieje przydałaby się maska.

Ale nawet piękna pogoda nie pomoże brzydocie tego miejsca... brzydocie zaniedbania i ruiny.
Wieloletni brud i zanieczyszczenia powietrza skutecznie zamazują piękno szczegółów.


Dlatego takie zdjęcia ustawiam w wersji czarno-białej.

 



poniedziałek, 13 kwietnia 2015