19 stycznia 1945 to dzień wyzwolenia Łodzi przez żołnierzy Armii
Czerwonej - wyzwolenia, w ostatnich latach coraz częściej nazywanego
przez niektórych dziennikarzy i niektórych polityków "zastąpieniem
jednego okupanta przez drugiego".
Nie zgadzam się z tym, chociaż
jestem jak najdalsza od prosowieckich sympatii (szczególnie
politycznych). Coraz więcej wiem na temat niechlubnej roli tego wojska,
jaką odegrało na zajmowanych terenach. To jednak nie zmienia faktu, że w
t e d y - tego dnia, dla mieszkańców Łodzi to b y ł o wyzwolenie od Niemców.
Tak
właśnie wspomina ten dzień mój Ojciec, kilkunastoletni chłopak stojący wśród ludzi zebranych na
placu Wolności, na który wjeżdża czołg widoczny na tym zdjęciu
Ludzie
naprawdę się cieszyli z widocznego dla nich pokonania Niemców, tak
naprawdę niewiele osób tego dnia zastanawiało się nad politycznymi
skutkami wydarzeń.
Bardziej przeżywali bestialski mord na więźniach Radogoszcza, dokonany przez Niemców na kilkadziesiąt godzin przed wejściem wojsk radzieckich. Na dopalające się zgliszcza więzienia patrzyli ci sami ludzie - dorośli i dzieci. To była realnie widziana tragedia - sprawy polityczne były jeszcze daleko, chociaż i "sowietów" ludzie się wtedy też bali, nie wiedzieli co przyniosą mieszkańcom miasta razem z wolnością.
Bardziej przeżywali bestialski mord na więźniach Radogoszcza, dokonany przez Niemców na kilkadziesiąt godzin przed wejściem wojsk radzieckich. Na dopalające się zgliszcza więzienia patrzyli ci sami ludzie - dorośli i dzieci. To była realnie widziana tragedia - sprawy polityczne były jeszcze daleko, chociaż i "sowietów" ludzie się wtedy też bali, nie wiedzieli co przyniosą mieszkańcom miasta razem z wolnością.
Oryginalny post zamieściłam w 2013 roku na blogu "Notes czytelniczy"