Dzisiaj prawdopodobnie nie wybierzemy
się wieczorem do żadnego z licznych miejsc muzealnych atrakcji, których
pojawia się z każdym rokiem coraz więcej, więc chętnie powrócę do
naszego pierwszego nocnego wypadu - z roku 2010.
Ten
wpis powstał krótko po tamtej majowej wyprawie i tak sobie czekał w
wersjach roboczych... dlaczego?... nie wiem. Być może zadziałał tu
najczęstszy powód - w myśl ludowego porzekadła "jak się sprawę odłoży, to się położy".
To było intensywne wykorzystanie oferty, byliśmy w kilku miejscach w mieście, zrobiłam trochę zdjęć.
Ze
względów osobistych (sentymenty zawodowe) najbardziej chciałam
zobaczyć małą placówkę mieszczącą się w Wojewódzkiej Bibliotece
Pedagogicznej. Dokładniej mówiąc |"budynek z kulami" mieści w sobie i
szkołę i bibliotekę i właśnie muzeum. Byłam tam wielokrotnie,
wypożyczając książki i uczestnicząc w różnych kursach, ale nigdy jakoś
nie miałam czasu na muzeum.
Ta maleńka placówka - szkoda, że tak mała, to Muzeum Oświaty Ziemi Łódzkiej - strona muzeum
Prawdę
mówiąc czuliśmy się tam z mężem sami jak te eksponaty, ponieważ dużą
część przedmiotów i sprzętów doskonale pamiętamy z czasów naszej własnej
edukacji. A w ławkach zasiadły w większości młode osoby, z zapałem
wypełniając ćwiczenie kaligraficzne.
Ławka na zdjęciu to "nowszy model" - my siedzieliśmy w innych ławkach, stanowiących całość z nogami i oparciem.
Ale
pisaliśmy takim jak na zdjęciu piórem - składającym się ze stalówki i
obsadki. Trzeba było się czasami męczyć w czasie lekcji z zakładaniem
nowej stalówki, kiedy poprzednia się złamała, a obsadka była brudna od
atramentu. Atrament w kałamarzu składał się najczęściej z rozwodnionej
cieczy, wzbogacanej przez pomysłowych kolegów kawałkami kredy, bibuły
lub pokruszonej gumki-myszki.
Mnie, jako robótkomaniaczkę, szczególnie zainteresował zeszyt z notatkami o koronkach
Wtedy sama zadałam sobie pytanie - czy taka inicjatywa, jak Noc Muzeów jest potrzebna?
Kiedy
pojawiła się po raz pierwszy wydawała mi się zbędna, ale wtedy
patrzyłam na to jak na zwykłe wydłużenie czasu otwarcia tych miejsc.
Jednak z czasem zaczęto wymyślać różne formy aktywnego zwiedzania muzeów
przeznaczone specjalnie na ten dzień, że zmieniłam zdanie.