O blogu i o mieście

Kolejny początek tego bloga...
Na początku założyłam bloga (o tym samym tytule), tak jak pozostałe swoje blogi w innym miejscu sieciowym. Wtedy jeszcze nie przymierzałam się do bloggera. A nawet mogę powiedzieć, że pierwsze oględziny skutecznie mnie od niego odstraszyły (na pewien czas). Skoro jednak przeniosłam się tutaj ze swoimi innymi zeszytami, to i ten znalazł tu swoje miejsce. 
Teraz (z pewnych względów) blog ma nowy adres, ale to jedyna duża zmiana. Przeniosłam w całości wszystkie wpisy i inne dodatki.

Jaki będzie ten mój kolejny blog?
Taki, jak wskazuje jego tytuł - moje subiektywne spojrzenie na miasto, w którym się urodziłam i mieszkam bez przerwy przez te wszystkie lata mojego życia. Miasto, w którym moja rodzina i rodzina męża mieszka od ponad stu lat.
Nie planuję systematycznego dokumentowania kolejnych działów i ganiania z aparatem po mieście.
Nie mam też zapędów edukacyjnych w tym zakresie - ani dla mieszkańców Łodzi, ani dla turystów i gości, ani dla ludzi, którzy tu nigdy nie byli. Musiałabym tylko temu blogowi poświęcić cały swój czas, który przeznaczam na blogowanie. A zdjęcia, o wiele piękniejsze i bardziej profesjonalne od moich skromnych pstrykanek, można znaleźć na wielu innych blogach. Podobnie jak wiele treści dotyczących historii i współczesności miasta.

Chcę raczej zapisywać swoje obserwacje, myśli, wspomnienia - głównie jednak będzie to blog fotograficzny. Będą tu dominować wspomnienia, bo nie mogę się od nich całkowicie odciąć jestem już na takim wspomnieniowym etapie życia. Chodzę po znanych na pamięć ulicach, patrzę na ich fragmenty i widzę projekcję filmów sprzed lat - te ulice kiedyś. Zanim nadeszły nowe czasy, wszystko zmieniało się mało i powoli. Mogłam z pamięci wymienić sklepy, kina, różne charakterystyczne budynki i obiekty znajdujące się w mojej okolicy i w najbardziej znanych punktach miasta.
Teraz, w ostatnich latach, wszystko się zmienia. Sklepy powstają i znikają równie szybko, stare budynki dawno zlikwidowanych kin niszczeją, są wyburzane, w najlepszym razie zmieniają swoje przeznaczenie. Łódź się zmienia, ale to często zmiany chaotyczne i przypadkowe.

Czy lubię swoje miasto i ludzi w nim mieszkających?
Mam mieszane uczucia i chyba niestety dość często przeważają te negatywne. Jeśli wtedy mówię, że nie lubię mojego miasta, to nie lubię ludzi (szczególnie tych młodych bezkarnych hord wandali i chuliganów) - brudzących, zaśmiecających, dewastujących, oszpecających miasto wulgarnymi napisami, zakłócających spokój innych swoi zachowaniem itd itd. Można tak powiedzieć pewnie o wielu innych miastach. To jednak dla mnie żadne "pocieszenie", bo wolałabym mieszkać w pięknym czystym, zadbanym mieście.
W takim, jakich kilka w Europie widziałam.

Jednak jest "coś" w powietrzu tego miasta - w dosłownym znaczeniu to powietrze o wiele bardziej czyste niż w czasach dymiących kominów fabrycznych. Ale to "coś" to dla mnie nieuchwytne związki z miejscem urodzenia, atmosfera minionych lat dzieciństwa i młodości - to na pewno moje jedyne miejsce na ziemi. Jedyne, bo we wszystkich innych byłam turystką.
Tu jestem u siebie... 

Pamiętam jak w podstawówce śpiewało się piosenkę o szarej Łodzi

Pięknych miast jest co niemiara - Berlin, Praga, Paryż, Rzym,
a nas Łódź urzekła szara, łódzkich fabryk dym.
Sam nie wiesz kiedy Łódź schwyciła Cię w swą sieć,
chcesz iść, Łódź woła - wróć! Tu pracuj, i tu siedź!
O najpiękniejszym z miast piosenkę z nami nuć,
oczarowała nas kochana szara Łódź

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz